Polska liderem w Europie w liczbie amputacji. Prof. Mitkowski: Dla tych osób obniżmy składkę zdrowotną
Polska jest uważana za kraj wysokiego ryzyka chorób serca i naczyń krwionośnych przez Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne. Polak ma dwa razy większe ryzyko zachorowania na chorobę serca niż Francuz, Niemiec czy Szwed. Widać to nie tylko po statystykach długości życia, które pokazują, że w Polsce żyjemy (szczególnie mężczyźni) kilka lat krócej, ale też po liczbie wykonanych amputacji nóg z powodu miażdżycy kończyn dolnych.
– Zajmujemy pod tym względem niechlubne pierwsze miejsce w Europie. Z powodu miażdżycy usuwa się w Polsce najwięcej kończyn dolnych w Europie, co prowadzi do niepełnosprawności i ogromnych kosztów społecznych – mówi w rozmowie z NewsMed prof. Przemysław Mitkowski, past prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Dlaczego jesteśmy niechlubnymi liderami ryzyka chorób serca w Europie
Dlaczego jesteśmy niechlubnymi liderami? – Bo zdrowie nie jest naszym priorytetem – jednoznacznie ocenia prof. Mitkowski
Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne od lat wskazuje Polskę jako kraj wysokiego ryzyka chorób serca (podobnie jak większość krajów dawnego bloku wschodniego). Przy ocenie poszczególnych krajów bierze się pod uwagę statystki dotyczące liczby osób chorujących na nadciśnienie tętnicze, mających zbyt wysoki cholesterol czy palących papierosy.
– Jesteśmy wciąż krajem palaczy, nie badamy stężenia cholesterolu ani innych czynników ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. Nie mamy czasu na zdrowie, bo zdrowie nie jest naszym priorytetem na co dzień.
A choroba miażdżycowa obejmuje wszystkie naczynia krwionośne, tak więc przyczynia się do niedokrwienia mózgu, udaru mózgu, zawału serca, ale też choroby wieńcowej naczyń obwodowych. Już tylko te czynniki ryzyka pokazują, że mamy wyższe ryzyko zachorowania, a nie uwzględniają one jeszcze takich czynników ryzyka jak otyłość, sposób odżywiania, aktywności fizycznej czy czynników genetycznych – mówi prof. Mitkowski.
Niższa składka zdrowotna dla osób dbających o zdrowie
Od wielu lat pojawiają się postulaty, by wysokość składki zdrowotnej powiązać z tym, czy konkretna osoba dba o zdrowie: np. wykonuje badania profilaktyczne, badania przesiewowe, nie pali papierosów.
– To trudne do wprowadzenia, ale warto o bym myśleć i różnicować składkę zdrowotną, by premiować w ten sposób działania, które przynoszą korzyści nie tylko dla konkretnej osoby, ale też dla całego systemu ochrony zdrowia, bo przecież to my płacimy później wszyscy za leczenie chorób.
Można by w ten sposób premiować np. wykonywanie badań profilaktycznych. Powinno być odnotowane, że jest to premia za zachowania zdrowotne. Nie musi być to duże zróżnicowanie, jednak jeśli każdy zobaczy w portfelu nawet kilkadziesiąt złotych więcej, to wiele osób będzie chciało skorzystać, tym bardziej, że badania profilaktyczne są bezpłatne. Zobaczą, że to się opłaca – zaznacza prof. Mitkowski.
Koordynowana opieka nad pacjentem i skuteczne leczenie
Oprócz rzucenia palenia, większej aktywności fizycznej i wykonywania badań profilaktycznych konieczne jest też odpowiednie leczenie, bo przecież sama wiedza i wykrycie choroby nie wystarczą.
– Niezbędna jest koordynacja opieki nad osobami, które już są pacjentami, oraz stosowanie skutecznego leczenia, a także możliwość stosowania nowoczesnych skutecznych leków. Muszą one wchodzić do refundacji. Stosujmy nowe technologie, bo dzięki nim możemy zaoferować chorym bardzo dobre leczenie – zaznacza prof. Mitkowski.
Wyzwaniem jest to, że liczba osób chorujących na choroby serca jest duża: w Polsce np. na niewydolność serca choruje ok. 1,5 mln osób, dlatego objęcie refundacją takich leków jest nie lada wyzwaniem. – Musimy przekonywać ministra finansów, że środki na ochronę zdrowia nie są wydatkami, tylko inwestycjami. W USA policzono, że jeden dolar wydany na ochronę zdrowia przynosi 30 dolarów zysków w postaci nowych technologii, nowych miejsc pracy. Nowe leki są niesłychanie skuteczne, często dziś jesteśmy w stanie zaoferować leczenie chorym, którym do niedawna jeszcze nie mieliśmy niczego do zaoferowania. Chcielibyśmy, by dostępne dla pacjentów były przynajmniej wszystkie leki, które są w klasie 1 zaleceń europejskich towarzystw naukowych, bo to oznacza, że powodują one nie tylko obniżenie konieczności pobytów w szpitalu, zmniejszenie liczby zgonów. Róbmy wszystko, żebyśmy żyli tak długo jak przeciętny Europejczyk i nie byli liderami w Europie w liczbie amputacji kończyn dolnych – zaznacza prof. Mitkowski.